2 października 2012

R [22] części drugiej.

                                               Rozdział dedykuję @howbreathe i @PL_Belieber_A <33 xx
                                                                 __________________
                                                                                *
Wyłączyłam się ze skype'a, ale nie wyłączyłam komputera. Odłożyłam go koło siebie i poszłam się myć.
Gdy wróciłam usiadłam jeszcze na chwilę do laptopa. Weszłam na twitter'a.
Dodałam parę tweetów, m.in. "Tęsknię","Jutro Toronto z @pattiemallette", poodpisywałam na parę tweetów Belieberek.
Weszłam ponownie w swoje 'mentions', a tam tweet od Justina "miałaś iść spać".
Czytając tego tweeta zaczęłam się po cichu śmiać.
Odpisałam mu "Shh, już idę. A i dzięki za rozśmieszenie mnie :D "
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź "Chciałbym usłyszeć teraz Twój śmiech.. Kocham Cię. "
Odpisałam "Ja Ciebie bardziej. Dobranoc. xoxo" i wyłączyłam komputer. Odłożyłam go na podłogę, zgasiłam światło.
Przez dobre parę godzin nie mogłam zasnąć. Zawsze w takich chwilach przytulałam się do mojego narzeczonego, on głaskał mnie po włosach i szeptał coś do ucha, a teraz..?
Musiało mi wystarczyć położenie się na jego poduszce, która pachniała nim, rozmyślanie o nim, o nas i dopiero wtedy udało mi się zasnąć.
                                                                            *
                                                                     Następnego dnia
Jak co rano pomagałam robić śniadanie. Pan Bruce pojechał na lotnisko po Pattie.
Zalewałam kubki z herbatą, gdy pod dom podjechał samochód.
Dostrzegłam w nim oczywiście Pattie, ale też Jeremy'iego i rodzeństwo Justina!
Wyszłyśmy z panią Diane przed dom.
-Jazmyn, Jaxon-krzyknęłam a "maluchy" podbiegły do mnie
Później przywitałam się z Jeremy'im i Pattie.
-Zobacz jakiego SMS-a wysłał mi wczoraj Justin-zaczęła Pattie i wyszukała na swoim telefonie ową wiadomość.
Brzmiała "Mamo, pilnuj moją Shawty, nie chcę żeby jej tzn. wam coś się stało. XX"
-Mówiłam mu, żeby się nie martwił-zaśmiałam się oddając Pattie telefon
                                                                              *
Po śniadaniu poszłam się odświerzyć.
-Jakby coś to Jeremy i dzieciaki jadą z nami do Toronto-oznajmiła mi Pattie wchodząc do pokoju
-Tak? O to fajnie
-I nie będziesz musiała prowadzić, Jeremy zgłosił się na naszego kierowcę
-No to jak Justin o tym usłyszy to będzie szczęśliwy-zaśmiałam się
-Gotowe już jesteście?-zapytał tym razem Jeremy
-Ja tak-powiedziałam biorąc do ręki torebkę
-Ja również
-No to idziemy

Pattie usiadła koło Jeremy'iego z przodu, a ja z Jazmyn i Jaxon'em z tyłu.
                                                                            *
                                                                       Toronto
Zaparkowaliśmy samochód i następnie udaliśmy się na poziom wyższy.
Wzięłam dzieciaki za rączki i ruszyliśmy do salonu sukien ślubnych.
Nawet tam nie miałam spokoju.
Wpierw ekspedientka zebrała miarę.
-Wie pani już jaką chce mieć sukienkę.?
-Tak, chciałabym żeby góra była z gorsetem,  w który będzie od razu wszyty biustonosz, a dół jakby puszczony luźno, ale żeby lekko mnie poszerzył w biodrach, na tyłku
-Gorset jakoś zdobiony.?
-Może być zdobiony haftami, albo jakimiś innymi ozdobnikami
-Mhm, jaką sumę Pani chce przeznaczyć na suknię.?
Tu akurat spojrzałam na Pattie, to ona robiła za zastępczynię moich rodziców, którzy mieli płacić za to.
-Cena narazie nie gra roli, ważne żeby ona się dobrze czuła
-Dobrze, to proszę chwilę zaczekać, ja przyniosę parę sukien. Ale zanim to, to może w jakim kolorze ma ona być.?
-Biała, albo kremowa
Ekspedientka pokiwała głową, a następnie wyszła do innego pomieszczenia, z którego parę minut później wyniosła 3 suknie.
Na pierwszy rzut oka, żadna jakoś specjalnie mnie nie urzekła, ale przymierzyłam je.
Pattie się śmiała z moich uwag tzn. marudziłam, że jedna ma brzydki gorset, druga brzydko się układa, trzecia wcale mi się nie podoba itp.
Podziękowałyśmy sprzedawczyni i wyszliśmy ze sklepu.
-Ja to chyba w życiu nie kupię sukni-zaśmiałam się
-Przesadzasz, mamy trochę czasu i przeszukamy w Atlancie sklepy, aż w końcu znajdziemy odpowiednią
-Mówisz trochę jak Justin
-Po kimś to ma-zaśmiała się kobieta
Jak zwykle, przechodząc podziwiałam wystawy sklepów, aż w oczy rzuciły mi się ładne buty na platformie i na obcasie.
Obcas miały natomiast wykończony ćwiekami.
-Nie za wysokie.?-zapytał Jeremy
-Są w sam raz-powiedziałam i weszłam do sklepu i od razu poprosiłam o swój rozmiar do przymierzenia.
Okazały się być idealne i długo się nie zastanawiałam, od razu je kupiłam.
-Jak się wyprowadzicie to chyba będziecie musieli sobie wybudować wielką garderobę, zarówno Ty jak i Justin macie masę butów
-No nie moja wina, że ja ubóstwiam buty na obcasie, one wręcz krzyczą do mnie "kup nas"-zaśmiałam się
-Skąd ja to znam-zawtórowała mi Pattie
Zaprosiłam wszystkich do lodziarni.
-A kogo bierzecie na świadków.?
-Tylko nie mówcie narazie im, bo póki co to jest tajemnica. Wybraliśmy Ryan'a Good'a i AnnaLynne. I tak sobie myślałam, żeby Jazzy i Zoey sypały kwiatkami, ryżem, a Jaxon żeby zaniósł obrączki.
-Przynajmniej je się czymś zajmie, nie będą rozrabiać.
-Dokładnie-potwierdził Jeremy
Chciałam zerknąć na godzinę w telefonie, ale nie zdążyłam gdyż dzwonił właśnie Justin.
                                                                          *
-Cześć Shawty
-Justin
-Moja mama już przyjechała.?
-Tak, przyjechał też Twój tata z Jazzy i Jaxonem, no i teraz jesteśmy w Toronto
-Ooo, Shawty miałaś mi napisać SMS-a.
-Oj no zapomniałam, a poza tym to nie ja kierowałam tylko Twój tata
-Tata.? A to dobrze. I co byłaś już oglądać jakieś suknie ślubne.?
-Byłam, nawet przymierzałam 3,ale żadna mi się nie podobała, były fuu
Justin zaśmiał mi się cicho do słuchawki
-No, ale z jednego zakupu jestem zadowolona
-Z jakiego.?Co kupiłaś.?
-Buty-powiedziałam dumnie
-Znowu buty krzyczały do Ciebie "kup nas"?-zaśmiał się chłopak
-Tak, ale no one były śliczne ii musiałam je mieć. Z resztą zobaczysz je jak przyjadę
-Oj Shawty, Shawty Głuptasie
-Cicho, Ty też lubisz kupować buty
-Ja.?Nie..skąd-zaczął Justin
-Nie, Ty tylko potrzebowałeś aż jednej walizki by pomieścić te wszystkie buty co ze sobą zabrałeś
-Shh bo się wyda-zaśmiał się
-Kotku, ale to, to wszyscy wiedzą
-No ej..
-Ja kończę, wieczorem wejdę na skype'a to pogadamy
-No dobrze Shawty, to baw się dobrze, do wieczora
-Dzięki, paa i do wieczora-powiedziałam i rozłączyłam się.
Zapłaciliśmy za lody, i poszliśmy jeszcze trochę pochodzić po sklepach.
Mijaliśmy co i rusz jakieś starsze osoby. Raz nawet usłyszałam, że jestem taka młoda, a już mam dwójkę dzieci.
Później zaczęłam się wygłupiać i nazywałam Jazzy i Jaxona moimi dziećmi.
-To co wracamy.?-zapytała Pattie
-Tak. Mam tylko nadzieję, że w Atlancie znajdę sukienkę, bo jak nie to będzie cienko.
-Zawsze możemy się wybrać do jakiegoś innego miasta np do Nowego Jorku
Uśmiechnęłam się delikatnie, chociaż zaczynałam mieć coraz większe obawy.
                                                                    *
                                                                Stratford
Pani Diane była zaskoczona, że "dość" szybko wróciliśmy z Toronto.
Postanowiłam wraz z Jaxonem i Jazzy iść do parku.
                                                                         *
                                                           Parę godzin później
                                                             Pkt.widzenia Pattie
Siedzieliśmy wszyscy w salonie. Nagle zaczął dzwonić czyjś telefon. Rozejrzeliśmy się po salonie i dostrzegliśmy, że Kasia zostawiła telefon. Dzwonił Justin więc pozwoliłam sobie go odebrać.
-Cześć synku
-Mama.? ee.. możesz dać mi Kasię.?
-Kasia wyszła z Twoim rodzeństwem na dwór i zapomniała zabrać telefon ze sobą. Coś jej przekazać.?
-Bu, a myślałem, że będę mógł z nią teraz porozmawiać na skype'ie. To przekaż jej jak wróci, żeby weszła na skype'a.
-Dobrze, przekażę jej. A jak idą sprawy organizacyjne.?
-DJ'a mamy, fotografa i kamerzystę również. No i chłopaki wpadli na jeszcze jeden pomysł, ale to hm, powiem Ci o nim w domu, w Atlancie.
-Ale się tajemniczy zrobiłeś
-Oj no bo to nie jest Sprawa na telefon, a poza tym nic nie jest w 100% pewne
-Justin..
-No dobra powiem Ci..
-Wiesz co czekaj, pogadamy na skype'ie
-Okej to czekam
Powiedziałam Jeremy'iemu, że jakby Kasia wróciła to by przekazał jej, że Justin wrócił. A ja poszłam do swojej sypialni, zakluczyłam drzwi i włączyłam laptopa.
-No to mów co to za sprawa
-Chłopaki znaleźli dom.
-No i co z tym domem.?
-No mi się on podoba, ale nie wiem czy Kasia będzie się chciała przeprowadzić do Calabasas.
-Ale Ci spieszno do wyprowadzki od matki-zaśmiałam się
-Oj mamo, jesteśmy dorośli więc musimy kiedyś się wyprowadzić.
-Wiem synku, rozumiem doskonale. A myślałeś nad tym, co będzie jeśli Kasia nie będzie chciała mieszkać w Calabasas  .?
-Myślałem
-I.?
-I jak się nie zgodzi, to poszukam innego domu, ale w Atlancie.
-A mówiłeś już o tym rodzicom Kasi?
-Ryan rozmawiał z panem Momsen'em
-I co on na to.?
-Generalnie powiedział, że podoba mu się pomysł. I powiedział, że z Kasią może nie być wcale takiego problemu, przecież już raz się wyprowadziła aż do Niemiec.
-A kiedy planujesz jej o tym powiedzieć.?
-Jak przyjedzie do mnie
-Mhm, a ten dom w jakim jest stanie.?
-To jest nowiutki dom, ewentualnie będzie parę rzeczy do poprawek.
-O chyba Kasia wróciła, to sobie porozmawiacie-powiedziałam i wyszłam z pokoju.
                                                                      *
                                                                      *
                                                        Pkt.widzenia Kasi
-O wróciłaś, Justin dzwonił na Twój telefon i mam nadzieje, że się nie obrazisz, ale odebrałam
-Dzwonił.? A mówił co chciał ode mnie.?
-Żebyś weszła na skype'a i z nim porozmawiała.
-A coś się stało.?
-Nie, no oprócz jego wielkiej tęsknoty za Tobą-zaśmiała się Pattie - Jak coś to idź do mnie do sypialni, przed chwilą rozmawiałam z nim jeszcze na skype'ie.
-Okej dzięki
                                                                      *
__________________________________
Nie wiem co mam wam napisać, ahaha xd także ograniczę się tylko do tego iż NN we wtorek/środę. xx

10 komentarzy:

  1. Ej no bu........ NIE MA KŁÓTNI! hahah, nie no i tak się jaram, bo r jest z dedykacją dla mnie i... JEST NAJLEPSZY, jak zawsze *-*
    em... no nie wiem co dodać, może to że KOCHAM CIĘ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na Nastepny.Kocham ten blog!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie zaglądałam i musiałam trochę nadrobic ;p
    Generalnie rozdział ciekawy, jestem ciekawa reakcji Kasi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak na marginesie, nie wiedziałam gdzie zostawić adres swojego bloga, wiec niestety zrobię to tutaj.
    odbrobina-nieba.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. wooooooow Calabasas, Justina chce wywiać z domu. xD rozdział jest boooooski i ja już naprawdę chcę następny. ;c <333 @beadlesbabyyy

    OdpowiedzUsuń
  6. omomomomomomom slodziaki :D mam nadzieje ze znajdzie wymarzona suknie a pomysl z domem jest zajebisty xd czekam na nastepny :***

    OdpowiedzUsuń
  7. superrr ;*
    szy_masz

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzoo fajny , chciałabym takich więcej. Mam nadzieję że znajdzie wymarzoną suknie. ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle bosko. Ale moglabys nowy dodac szybciej ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny rozdział :) Pozdrawiam : * Kaite.

    OdpowiedzUsuń