24 sierpnia 2013

R [46] części drugiej.

*
Pkt.widzenia Kasi.

- Gdy była pani nieprzytomna zrobiłam za zgodą pani męża serię badań. I mam już wyniki, z których wynika, że jest pani w ciąży.
- Co?! W. Ciąży. Ja? - byłam w jednym wielkim szoku, zakryłam oczy rękoma.
- Tak. Jest pani w ciąży. Za chwilę moja koleżanka wykona pani USG by zobaczyć rozwój pani ciąży oraz określi, który to tydzień - powiedziała lekarka po czym do niej dołączyła inna.
Przedstawiła się, ale ja w szoku wogóle nie mogłam się zmobilizować do jej słuchania.
Odsunęła mi kołdrę, podwinęła bluzkę. Rozlała zimny płyn na mój brzuch i rozpoczęło się badanie.
- Proszę spojrzeć. To jest państwa dzidziuś - powiedziała po chwili doktor wskazując na ekran - Jest pani w ósmym tygodniu.
Wpatrywałam się tępo w mały ekranik. To moje i Justina  dziecko. Z moich oczu płynęły niekontrolowane łzy.
Lekarka wydrukowała nam zdjęcie USG naszego dziecka, wręczyła mi je, wytarła brzuch, a później zaczęła wprowadzać mi zalecenia.
Dostałam szybko wypis ze szpitala oraz recepty i wyszliśmy stamtąd nie odzywając się do siebie.
W aucie obliczyłam, że do zapłodnienia musiało dojść przed nocą poślubną,  a urodzę jakoś w połowie października.
Nie ma to jak niespodziewana informacja na 3 dni przed własnymi urodzinami.
2 miesiąc. Dziecko - jedyne co teraz chodziło mi po głowie.
Gdy dotarliśmy do hotelu, do naszego pokoju, ułożyłam się na łóżku.
Chwilę później dołączył do mnie Justin. Usiadł przede mną, chwycił za rękę, delikatnie pocierając palcem moje knykcie.
- Więc zostaniemy rodzicami - wyszeptał
- Dzwoniłeś do rodziców?
- Nie. Nie chciałem ich niepokoić.
Odetchnęłam  z ulgi.
- To dobrze. Wolę im powiedzieć o ciąży jak się spotkamy na naszej parapetówce w nowym domu.
- Cieszysz się?
- Że zostanę mamą? Póki co jestem w wielkim szoku. Chciałam zajść z Tobą w ciąże,  ale nie sądziłam, że to się stanie tak szybko.. A Ty się cieszysz?
- Cieszę? Żartujesz? Ja się mega cieszę! Odkąd zgodziłaś się zostać moją żoną wiedziałem, że chce żebyś została także matką moich dzieci. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli.
Od chwili dowiedzenia się o ciąży się szczerze uśmiechnęłam.
- Nie mogę uwierzyć, że teraz pod sercem noszę nasz najdroższy skarb.
Justin uśmiechnął się czule, kładąc dłoń na moim brzuchu.
- Teraz musisz dbać o siebie i nasze dziecko, i ja Ci w tym pomogę.
- Dziękuję. A jak myślisz.. urodzę chłopca czy dziewczynkę? - zapytałam i od razu poprawił mi się humor.
- Ja chciałbym chłopca, ale jak się urodzi dziewczynka to też będę ją kochał. Najważniejsze, żeby było zdrowe.
- Dokładnie. To jest najważniejsze.
- Jesteś głodna? - zapytał Justin zmieniając temat
- Oj tak. Ja i nasz bobas jesteśmy bardzo głodni - zaśmiałam się a Justin mi zawtórował.
Usiadłam na łóżku wyjęłam z torebki zdjęcie USG, a Justin podał mi śniadanie i przy okazji sam je dokończył.
- Ale mi los dał prezent urodzinowy
- Nic nie przebije tego.
- Ciekawe jak zareagują nasi rodzice, dziadkowie..
- Będą w szoku tak jak my teraz, ale będą też bardzo szczęśliwi.
- Mam nadzieje, że wdałam się w moją mamę, i że po ciąży szybko wrócę do formy, wagi sprzed ciąży.
Justin przewrócił oczami.
- No co? Wystarczy, że przez parę miesięcy będę chodzić z brzuchem.
- Oh wy kobiety..
- No co? Muszę się przecież podobać jakoś mojemu mężowi czyż nie?
- Mi będziesz się podobać nawet z brzuszkiem, dla mnie nie ma znaczenia to ile będziesz ważysz. Już nie mogę się doczekać Twojego brzuszka ciążowego.
- Ej! Daj mi się nacieszyć jeszcze szczupłym ciałem!
- Nie - zaśmiał się chłopak.
- Jakbyś chciał nazwać swojego syna lub córkę?
- Trudne pytanie, nie wiem. A Ty myśłałaś już o imionach?
- Raz.
- I jakie wymyśliłaś?
- Chłopca bym nazwała Jason, Jasper albo Elliot, a córeczkę Rosalie, Nadine albo Naomi.
- Śliczne imiona. Najbardziej podobają mi się imiona Jason i Naomi.
- To ustalone - uśmiechnęłam się - Jak urodzę jednak synka to na drugie mu dam imię po Tobie
- Aw, a jak dziewczynkę to damy jej na drugie Kate.
- Naomi Kate Bieber albo Jason Justin Bieber?
- Dokładnie tak. Ale się nakręciliśmy. Zaraz dojdzie do tego, że wymyślimy na jaki kolor pomalujemy pokój, gdzie kupimy meble, gdzie urodzisz.
- Mamy jeszcze trochę czasu na resztę. Kolorem pokoju zajmiemy się jak poznamy płeć, a meble na jakieś dwa miesiące przed porodem, a co do szpitala nie mam jakiś życzeń. Ważne żeby ludzie byli kompetentni. A tak wogóle to jak pojedziemy już do Calabasas to zajmiemy się szukaniem takich dupereli jak nakładki na kontakty żeby dziecko nie poraziło się prądem, na schodach założymy i na górze i dole "furteczki" by zapobiec, że nasz szkrab wejdzie na schody i z nich spadnie.
- Dobry pomysł. Lepiej dmuchać na zimne. A tak w ogóle to, w którym miesiącu dowiemy się jaka jest płeć dziecka?
- W 4 miesiącu dowiemy się czy nie jest obciążone wadami genetycznymi, a w 5 miesiącu płeć.
- Wiesz, że będziesz świetną mamą?
- A Ty tatą. Damy mu albo jej tyle miłości ile jesteśmy w stanie.
- Dla mnie ważne jest żeby nasze dziecko miało ze mną dobry kontakt, taki jakiego na początku nie dał mi mój tata. Chce mu oszczędzić tego bólu.
- Ja mam podobnie, z tym, że nie chce mieć takiej niezdrowej relacji jak ja ze swoim tatą wcześniej. Polegającej na ciągłym oskarżaniu się, nienawiści, krzykach, płaczu, myślach samobójczych etc. Chce trochę być jak moja mama dla mnie i mojego rodzeństwa czy też Pattie w stosunku do Ciebie.
- Będziemy musieli się mocno postarać o to, ale uda nam się, wierzę w nas.
Dokończyłam w końcu jeść, a po tym usiadłam Justinowi na kolanach i się mocno wtuliłam.
***
Justin na moje urodziny wynajął jacht, na którym spędziliśmy dwa dni.
W prezencie dostałam śliczny naszyjnik z diamentem oraz kolczyki do kompletu.
Z racji, że prezent dla Justina był gotowy, a poza tym trochę ze względu na ciążę postanowiliśmy skrócić naszą podróż o te parę dni.
Marzyłam by już być u siebie w domu.
Zaprosiliśmy rodziców, dziadków, rodzeństwo oraz najbliższych przyjaciół na parapetówkę, podczas której ogłosimy, że spodziewam się dziecka. Z jednej strony chcę już mieć to za sobą, a z drugiej tak bardzo się stresuję niczym jakbym była nastolatką i zaliczyła wpadkę.
Dopiero od 5 dni wiemy o ciąży, a Justin zaczął być jeszcze bardziej opiekuńczy.
***
Dzień później. Calabasas. Pkt.widzenia Kasi.
Z lotniska odebrali nas Ryan, Alfredo oraz Kenny.
- Cieszycie się z powrotu? - zapytał Alfredo.
- Tak i to bardzo - odpowiedziałam.
Byłam podekscytowana. Chciałam już Justinowi pokazać jego studio.
W końcu zajechaliśmy do naszego ślicznego, wielkiego domu.
Ryan po kryjomu, tak by Justin nie widział, oddał mi klucze.
Przyjaciele Justina zajęli się wyciąganiem naszych bagaży, natomiast on  ( Justin ) otworzył drzwi, przeniósł mnie przez próg, a następnie kazał mi usiąść, odpocząć i sam poszedł pomagać przy bagażach.
Poszłam do kuchni i zaparzyłam herbatę.
Po paru minutach dołączyli do mnie.
- Justin.. - zaczęłam niepewnie
- Tak?
Ryan chyba zauważył moją niepewność bo przejął głos
- Zanim wogóle wzięliście ślub, Kasia poprosiła nas o pewną przysługę
- Jaką? - zapytał patrząc na mnie
- Chodź. Tylko musisz zamknąć oczy. To niespodzianka.
Chłopak zmarszczył brwi, ale wstał i dał mi się poprowadzić w stronę ogródka.
Stanęliśmy w miejscu gdzie wcześniej stała tu sauna.
- Otwórz oczy.
Justin zamrugał parę razy.
- I?
Kenny wręczył mu kluczyk.
- No otwórz - ponagliłam go
Zrobił to o co poprosiłam i weszliśmy do środka.
- Nie wierzę. Poprosiłaś, żeby przerobili to miejsce na studio nagraniowe dla mnie?
- Mhm - próbowałam rozgryźć w jakim jest nastroju, czy mu się to podoba.
Według mnie spisali się na medal, studio wyglądało rewelacyjnie.
Justin rozglądał się, dotykał.
Zauważyłam, że chłopakom udało się przewieźć nagrody Justina jakie zdobył.
Justin odwrócił się do mnie i nim zdążyłam zareagować, a już byłam w jego ramionach, obracał mnie wokół swojej osi.
- Dziękuję - wyszeptał i pocałował mnie.
- Nie ma za co. Podziękuj też chłopakom. Ja tylko wpadłam na ten pomysł, a oni mi pomogli w realizacji. Chciałam żebyś miał taki swój kącik, tylko dla siebie, a przede wszystkim tu będziesz mógł robić to co kochasz. Tworzyć, nagrywać muzykę. A przede wszystkim będziesz w domu - zaśmiałam się.
- Wow. Na prawdę wam dziękuję.
- Kasia będzie miała gdzie Cię wyganiać - zażartował Ryan
- O, o tym nie pomyślałam
- Ej! - zaprotestował Justin ze śmiechem.
***
W końcu zostaliśmy sami.
Po wyjściu Ryan'a , Alfredo i Kenny'ego podjechaliśmy samochodem Justina do sklepu, bo nasza lodówka raziła pustką.
Oczywiście Justin nie pozwałał mi nosić ciężkich rzeczy, siatek.
***
Gdy przygotowywałam kolację Justin objął mnie od tyłu w pasie i zaczął muskać po szyi.
- Kocham Cię. To studio to najlepszy z prezentów jaki kiedykolwiek otrzymałem. Na prawdę dziękuję.
- Ty ciągle mnie czymś zaskakujesz, więc tym razem ja chciałam zaskoczyć Ciebie. Cieszę się, że Ci się podoba.
- Mam najlepszą żonę na świecie.
- A ja męża. A teraz mi nie przeszkadzaj w robieniu jedzenia. Lepiej byś poszedł wypakować swoje ubrania.
- A za ile kolacja?
- Za pół godziny.
- Okej. To jak będzie gotowe to mnie zawołaj, a ja idę do sypialni rozpakować rzeczy.
- Okej.
Dostałam buziaka w policzek i chłopak opuścił pomieszczenie, ale na chwilę bo zaraz się wrócił.
- Kasia, a kiedy przyjeżdżają goście?
- Wszyscy przyjeżdżają jutro na 18.
- Będziemy musieli przygotować sypialnie gościnne.
- Jutro zastanowimy się na spokojnie gdzie kogo umieścimy w pokoju.
- Dobrze. Póki nie ma dziecka to mamy jak porozmieszczać gości we wszystkich sypialniach.
- No ogółem chcę przeznaczyć w przyszłości 3 albo 4 sypialnie dla gości, a 2 lub 3 dla dzieci. Wszystko zależy ile ich będzie.
- Dziesięcioro - zażartował Justin
- O nie, max. czworo.
- Dobre i to. Jedno już mamy w drodze, a nad resztą popracujemy - wyszeptał mi do ucha.
- Po urodzeniu tego poczekamy z następnym przynajmniej rok. Chce się maksymalnie skupić na jednym wpierw.
- Zrobimy jak będziesz chciała, przecież nie zmuszę Cię do urodzenia mi dziecka.
Pocałowałam go szybko w usta i wygoniłam z pomieszczenia.
***
Następnego dnia
Od samego rana wraz z Justinem zajęci byliśmy - ja przygotowywałam obiado-kolację, przystawki, desery, a Justin zaoferował się przygotowaniem sypialń dla gości.
Poszłam zobaczyć jak mój mąż sobie radzi.
Stanęłam w progu jednej z sypialni i przyglądałam się jak Justin zakładał poszewkę na kołdrę w sposób w jaki mu pokazałam.
- Jak Ci idzie?
- Zostały mi jeszcze dwa pokoje.
Kiwnęłam głową.
- Shawty, gdzie mam zanieść materace?
- Ten duży zanieś do naszej sypialni, położymy tam nasze rodzeństwo, a z resztą się wstrzymaj póki co.
- Gdzie kto będzie spał?
- W pierwszej sypialni moi rodzice, w drugiej i trzeciej nasi dziadkowie, w czwartej Twój tata z Erin, w piątej Łukasz i AnnaLynne, a w szóstej Pattie. No i ma też przyjechać Caitlin to ją damy w pokoju z Twoją mamą. A Ryan'a Good'a, Ryan'a Butler'a, Chaza, Kenny'ego' Alfredo i Christiana damy do salonu.
- Caitlin, Ryan Butler, Chaz i Christian za dwa dni i tak wracają do Kanady. Good, Kenny i Alfredo jutro jadą. Także jakoś będziemy musieli sobie poradzić.
- Taa. Niby ten dom jest ogromny, ale jak zjedzie się tyle osób to nagle brak miejsca.
- Najwyżej kupię nowy, większy dom dla nas
- Nie. Mi podoba się ten dom i tu chcę mieszkać - zaśmiałam się
- Tu wychowamy nasze maluchy
- Mhm.
- A tak zmieniając temat, co przygotowałaś na rodzinną imprezkę?
- Na obiad przygotowałam spaghetti, na deser jabłecznik, lody, a na kolację pancake'sy z syropem klonowym.
- O, moje ulubione. Niech goście już przyjeżdżają - zaśmiał mi się Justin do ucha oraz tuląc się.
- Żarłok. A teraz zostaw to na chwilę i chodź ze mną do sypialni - powiedziałam splatając swoją dłoń z jego.
- Po co? - zapytał, a jego oczy się rozszerzyły
- Nie po to o czym myślisz. Chce żebyś wybrał ciuchy, żebym Ci je mogła wyprasować. Nie dość, że żarłok to jeszcze napaleniec - zaśmiałam się.
- No wiesz skarbie.. mamy jeszcze sporo czasu zanim przyjadą goście - wyszeptał mi do ucha, a gdy na niego spojrzałam to zaczął poruszać brwiami.
- Możesz pomarzyć - powiedziałam pokazując mu język.
- Ale wiesz, że marzenia czasem się spełniają?
- Ale nie dziś.
Justin jęknął z niezadowolenia.
Poszliśmy do sypialni, ale zanim pozwoliłam mu pójść do garderoby to popchnęłam go na ścianę i wpiłam się mu w usta.
Jego dłonie zaczęły krążyć po moim ciele.
Żeby się z nim jeszcze podroczyć zaczęłam podwijać mu bluzkę oraz dotykać brzucha.
- Justin - wymruczałam gdy ten całował moją szyję.
- Kocham Cię mała i nie kuś mnie tak.
- Też Cię kocham,  a co do kuszenia to od czasu do czasu trzeba
- Kiedy Ty to robisz niemalże cały czas
- Nie prawda, a teraz ruchy kochanie - powiedziałam mijając go oraz klepnęłam go w tyłek.
***
Godzina 17:50

Gdy kończyłam się malować, Justin wyszedł z łazienki.
Ubrany był w czarną bokserkę, koszulę w kratkę, ciemne spodnie standartowo spadające mu z tyłka, czarne adidasy oraz dodatki (kolczyki, zegarek).
Ja natomiast ubrałam się w czarny top, spódnicę , czarne szpilki oraz jako dodatek dałam kolczyki od Justina, które dał mi na urodziny i bransoletkę, którą mi dał, gdy zaczęliśmy ze sobą chodzić (z resztą nigdy się z nią nie rozstaję).
- Ślicznie wyglądasz
- Dziękuję
- Chodźmy na dół.
- Już - odpowiedziałam przeglądając się szybko w lustrze , a później chwytając za rękę Justina.
Ledwo zeszliśmy na dół, jak usłyszeliśmy dźwięk parkujących aut przed naszym domem.
Wyszliśmy na zewnątrz. Przed dom podjechały 4 samochody w tym 3 taksówki.
O tyle, o ile pozwoliły mi na to szpilki podbiegłam do moich dziadków, których ostatnio widziałam na ślubie.
- Cześć kochana wnusiu - powiedział dziadek
- Jak miło was widzieć, nawet nie wiecie jak się cieszę.
- My również się cieszymy. A małżeństwo ewidentnie Ci służy, wyglądasz cudownie.
- Dzięki dziadku - odpowiedziałam uśmiechając się promiennie.
Przywitałam się również z rodzicami i resztą gości, a następnie zaprosiliśmy ich do jadalni.
Z pomocą Justina i AnnaLynne podałam obiad - spaghetti bolognese.
Justin nalał każdemu z wyjątkiem mnie wina, ja poprosiłam o wodę.
Alfredo wzniósł toat.
- No to wypijmy za Kasię i Justina, żeby jak nadłużej byli ze sobą, już bez żadnych rozstań!
- To gdzie mój wnuk Cię zabrał w podróż poślubną?.  - zapytała babcia Justina - Do Cancun na 4 tygodnie oraz na Bahamy na 1,5 tygodnia.
- No to opowiadajcie nam jak się bawiliście.
I tak opowiadaliśmy im możliwie jak najkrócej się dało, oczywiście pomijając niektóre aspekty takie jak jakieś prywatne sceny, czy też moją wizytę w szpitalu.
Gdy wszyscy zjedli posprzątałam naczynia i poszłam je umyć, a w tym czasie Justin zaprowadził resztę do salonu.
- Skarbie kiedy im powiemy? - zapytał Justin w holu
- Może jak podam deser?
***
I nadeszła pora deseru.
Pokroiłam jabłecznik, przygotowałam talerzyki i widelce, i wszystko pozanosiłam do salonu.
W trakcie jedzenia zaczęłam się stresować, odechciało mi się jeść.
Ścisnęłam Justina za kolano. On na mnie spojrzał i kiwnął głową po czym odchrząknął głośno i goście ucichli.
- Dzięki. Razem z Kasią chcielibyśmy wam coś ogłosić korzystając, że jesteście tutaj wszyscy.
- Co to za wiadomość? - zapytała moja mama
Przeprosiłam na chwilę i poszłam do sypialni po zdjęcie USG mojego maluszka i wróciłam z powrotem do salonu, gdzie wszyscy cierpliwie na mnie czekali.
Stanęłam za Justinem i złapałam go za ramiona.
- Z Justinem chcieliśmy wam powiedzieć, że spodziewam się dziecka - wydusiłam w końcu to z siebie.
- Będziesz miała dzidzię? - zapytała Zoèy, a ja jej przytaknęłam.
Przez twarze naszych najbliższych przebiegło zdziwienie, niedowierzanie aż po szczęście.
Podeszła do mnie mama po czym mocno przytuliła.
- Który tydzień?
- 9.
- Oh tak się cieszę. I w końcu zostanę babcią - zaśmiała się mama pomimo łez.
Podałam im zdjęcie USG.
- No to teraz wznieśmy toast za nowego członka rodziny, który pojawi się z nami za niedługo, no i za to, że zostaniemy dziadkami - tu Jeremy skierował słowa do moich rodziców oraz Pattie.
- Kiedy i jak się dowiedzieliście o ciąży ? - zapytał mój brat, Łukasz
- Dowiedzieliśmy się 3 dni przed moimi urodzinami, czyli tydzień temu jak byliśmy na Bahamach.
- Kasia zemdlała mi w łazience, zawiozłem ją do szpitala i po serii badań nam powiedzieli, że zostaniemy rodzicami - dopowiedział Justin.
- Nie miałaś żadnych objawów?
- Nie, to znaczy miałam jakieś nudności, ale myślałam, że to  z głodu bo przecież tak miałam już dużo wcześniej i po prostu nie skojarzyłam, że to może być ciąża.
- Jak zareagowaliście?
- Na początku płakałam byłam w szoku, Justin też, a później się bardzo ucieszyliśmy.
- A myśleliście już o imionach?
- Tak. Jak urodzę chłopca to nazwiemy go Jason Justin, a jak dziewczynkę to Naomi Kate.
- Śliczne imiona - uśmiechnęła się do mnie AnnaLynne.
- Yay. Nie mogę uwierzyć, że moja młodsza siostra będzie mamą, a ja wujkiem.
- No widzisz. I lepiej uwierz - uśmiechnęłam się.
- Najpiękniejsze jest to, że dożyłem chwili gdy moja wnuczka stanęła na ślubnym kobiercu, a teraz dowiaduję się, że zostanę pradziadkiem - zaczął dziadek, a w oczach babci błąkały się łzy. Łzy szczęścia.
***
Po kolacji wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni, w szczególności nasi goście bo by tu przyjechać musieli lecieć z Atlanty czy też Stratford.
Zoèy, Jaxon oraz Jazmyn zasnęli na kanapie.
Justin, mój brat i Jeremy zanieśli maluchy do naszej sypialni.
A ja reszcie wskazałam ich sypialnie i sama udałam się do siebie.
Zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę, sprawdziłam czy nasze rodzeństwo śpi i dołączyłam do Justina, który leżał już w łóżku.
- I widzisz? Rodzice się ucieszyli
- No. Ale strasznie bałam się im powiedzieć o ciąży, ale cieszę się, że już po wszystkim - odpowiedziałam i zaczęłam ziewać.
- Dobranoc Shawty.
- Dobranoc.
Justin wtulił się w moje plecy. Wychylił się do przodu i pocałował mnie i zasnęliśmy wtuleni.
***
Wstałam dość wcześnie jak na mnie, bo o 8.
Justin jeszcze spał bardzo blisko mnie, wtulony policzkiem o moje ramię. Na jego ślicznie wykrojonych ustach widniał delikatny uśmiech.
Ostrożnie odsunęłam się od Justina, by go nie budzić.
Pocałowałam go w policzek.
On się przeciągnął, wymamrotał coś niezrozumiale, ale spał dalej.
Zoèy, Jaxon i Jazmyn też spali.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w lekko obcisłą tunikę oraz krótkie spodenki i najzwyklejsze conversy. Pomalowałam tylko rzęsy i zeszłam na dół.
Chłopaki w salonie spali.
Weszłam do kuchni. Krzątała się tam moja mama.
- Hej mamo.
- Hej córeczko. Zoèy śpi jeszcze?
- Tak. Wszyscy śpią jak zabici łącznie z Justinem.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Mamo jak się czułaś gdy zaszłaś pierwszy raz w ciążę?
- Kiedyś kochanie było trochę inaczej niż teraz. W waszym rozumieniu zaliczyłam wpadkę. Ale najważniejsze było dla mnie, że ojcem dziecka był mężczyzna, którego kochałam i kocham dalej. Byliśmy z tatą w szoku. To zrozumiałe. Bardzo nam pomogli wasi dziadkowie. A gdy poznałam płeć dziecka - tu mama uśmiechnęła się na to wspomnienie - Byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Każda ciąża czy to z Łukaszem, z Tobą czy Zoèy to było coś wspaniałego. Pamiętaj, że Ty i Justin możecie na nas liczyć. Pomożemy wam. Będzie nam łatwiej bo za niedługo się przeprowadzamy do San Diego. Nie będzie nas dzielić tysiące kilometrów, a zaledwie ok. 200-250. Jak będziesz chciała to będę z Tobą podczas porodu i po porodzie.
- Dziękuję, na pewno będę chciała żebyś Ty i Justin byli ze mną podczas porodu. Miałaś jakieś komplikacje podczas którejś z ciąż albo porodu?
- Z Tobą było parę komplikacji.
Spojrzałam na mamę pytającym wzrokiem.
- Po pierwsze prawie Cię straciłam, później zaczęło Ci się spieszyć na świat za wcześnie, ale z pomocą lekarzy donosiłam Cię do końca.
- Ja najbardziej się właśnie boję poronienia, tego, że dziecko może mieć jakąś chorobę genetyczną, urodzi się martwe albo po ciężkich komplikacjach w trakcie porodu.
- Martwisz się o dziecko i to bardzo zrozumiałe, ale musisz zacząć wierzyć, że wszystko będzie dobrze, nie stresuj się bo tym dopiero możesz mu zaszkodzić. Stres może też się odbić na Twoim małżeństwie. A teraz właśnie Justina i jego wsparcia potrzebujesz najbardziej.
- Wiem, a na domiar tego wciąż nie wierzę, że tam we mnie rozwija się mój i Justina dzidziuś.
Mama się czule do mnie uśmiechnęła i przytuliła.
- Twoje i Justina życie się zmieni, czasem będzie lekko czasem ciężej, ale zobaczycie, że było warto.
- Warto będzie na pewno. Będę mogła bezinteresownie dać drugiej osobie kawałek miłości, kawałek siebie.
- Dzięki Justinowi stałaś się niesamowicie dojrzała. Zupełnie zmieniłaś spojrzenie na świat.
- To prawda. Dzięki niemu dostrzegłam, że oprócz czerni i bieli są jeszcze odcienie szarości. A życie wcale nie musi być tak złe, okropne.
- Jak będziesz potrzebować porozmawiać to masz mnie, Justina, AnnaLynne. Pamiętaj o tym dobrze?
- Dobrze. A teraz niestety koniec pogaduszek, muszę zrobić dla śpiochów śniadanie. Pójdziesz mamo obudzić wszystkich?
- Już się robi.
Po rozmowie z mamą poczułam się jeszcze lepiej.
***

Hej! Dodałam kolejny r jak widać, mam nadzieję, że się komuś spodoba : )
Ostatnio myślałam o tym blogu i mam już napisane do przodu dwa rozdziały.. a tak do końnca to jeszcze z 4rozdziały+epilog..
No nic, nie zanudzam :)
I przypominam, że jak ktoś chce być z nowych osób informowany to zostawcie mi swój @ na tt lub nr.gg, a Ci , których informuje, a zmienili nazwę to niech napiszą do mnie. Z góry dziękuję.
Udanego weekendu!
Do następnego!