25 września 2012

R [21] części drugiej

Całej mojej rozmowie przyglądała się babcia Justina i od czasu do czasu obie się do siebie uśmiechałyśmy.
-Ma pani pozdrowienia od Justina
-Dziękuję, już jest tam na miejscu.?
-Tak, właśnie koledzy go gdzieś wyciągnęli na dwór
Zjedliśmy kolację, pozmywałam po sobie i poszłam do pokoju Justina.
Długo tam nie siedziałam sama, po chwili przyszła babcia chłopaka.
-Nie przeszkadzam.?-zapytała stając w progu pokoju
-Nie-odpowiedziałam i odłożyłam książkę oraz zrobiłam porządek na łóżku
-Stresujesz się przed ślubem.?
-Stresować to póki co nie, ale boję się, że z czymś się nie wyrobimy
-Mówiłaś o tym Justinowi.?
-Tak, mówiłam, ale on jest zdania, że ze wszystkim się wyrobimy, bo wszyscy nam pomagają
-Może ma rację.?
-Pewnie tak, ale jakiś lęk musi być
-Nie czujesz, że za bardzo się spieszycie.? Oczywiście nie chcę wyjść na osobę, która chce wam pokrzyżować plany, broń Boże.
-Zanim wróciłam do Justina, miałam narzeczonego i miałam za niego wyjść, wtedy nie byłam gotowa na ten krok, ale próbowałam oszukać własne uczucia. Chciałam jakby zapomnieć o Justinie, spróbować zakochać się od nowa w kimś innym. Ale nie umiałam.
-I wróciliście do siebie. Jak Ty byłaś tam zagranicą, to Justin do nas tu przyjeżdżał do Kanady. Dosłownie nigdy go nie widziałam aż tak przygnębionego, smutnego. Codziennie wieczorem mówił mi, a wręcz wypłakiwał, że strasznie żałuje tego co się stało, że bardzo Cię kocha, że tęskni.
Gdy pani Diane mi to opowiadała to łzy zaczęły mi ciec po policzkach.
-Gdy Ci się oświadczał to oprócz tego, że się strasznie denerwował to widać było, że strasznie mu na Tobie zależy, że on wręcz szaleje na Twoim punkcie. Teraz przyjechaliście niby na parę dni, ale on Cię wręcz nie odstępował na krok, aż mi ciepło się robiło na sercu, jak widziałam jak mój wnuk jest szczęśliwy.
-Przy zaręczynach bardzo się postarał, niby miałbyć to zwykły koncert, a tu BUM. Jak mówił tak tajemniczo, a później klęknął przede mną, to myślałam, że zemdleję. Tyle różnych uczuć przeszło przeze mnie.
-Nie spodziewałaś się czegoś takiego.?-zapytała z uśmiechem pani Diane
-Nie. Zawsze sądziłam, że zostanę starą panną, bo kto będzie chciał kogoś tak okropnego jak ja.
-Ty okropna.?
-To dzięki Justinowi się zmieniłam. To on mnie nauczył cieszyć się tym co mam, a przede wszystkim nauczył mnie kochać. Wcześniej chciałam tylko by ludzie nie poznali prawdziwej mnie, by znienawidzili mnie. Szczególnie chciałam żeby on mnie znienawidził. Tylko dzięki niemu w tamtej chwili mogłam zostać odesłana do dziadków, do Polski. Ale on dzielnie znosił moje okropne humorki, starał się zbliżyć do mnie. Wtedy mnie to irytowało po części, ale teraz doceniam te jego starania. Gdyby nie to, to nie było by nas, naszego ślubu, niczego.
-Ja natomiast cieszę się oczywiście waszym szczęściem, ale także tym, że Justin postanawia się związać na stałe z godną do tego osobą, a nie z dziewczyną która widzi w nim tylko tego sławnego Justina Biebera i jego stan konta.
-Ja nie lubię jak Justin na mnie wydaje pieniądzę, więc logiczne jest, że nie interesuje mnie jego stan konta. Wiem to, że dużo poświęcił by to osiągnąć. Dla mnie liczy się to jaki on jest w środku, to jakimi uczuciami mnie darzy.
-I bardzo dobrze. Przynajmniej będę spać spokojnie wiedząc, że mój wnuk ma tak wspaniałą narzeczoną a za niedługo żonę.
-Wspaniałą to chyba trochę za dużo powiedziane
Babcia Justina zaśmiała się i pokręciła głową.
-No dobrze, to ja idę teraz do swojego męża, nie będę Ci przeszkadzać, dobranoc- powiedziała pani Diane ściskając moją dłoń.
Pod poduszką wyczułam wibrację. Dostałam SMS-a od.. Justina.
"Shawty jak możesz to wejdź teraz na skype'a".
Nie odpisałam mu nic tylko od razu wyjęłam z torby swojego laptopa, podłączyłam go do prądu, uruchomiłam.
                                                                               *
Zalogowałam się na skype'ie, sprawdziłam czy aby na pewno działa mi kamerka i mikrofon. I ledwo to sprawdziłam, a Justin już do mnie dzwonił.
-Już wróciłeś?-zapytałam, bo przecież koledzy mieli go gdzieś wyciągnąć na dwór..
-Tak, spotkałem się z DJ-em. I już z nim ustaliłem szczegóły.
-Już.?
-No tak. Mama zna się na rzeczy-zaśmiał się
-A kamerzysta i fotograf.?
-Na jutro jestem z nimi umówiony. A Ty już coś myślałaś na temat tych prezentów.?
-Myśleć myślałam, ale nic to nie dało.
-Mamy jeszcze czas, zdążymy to załatwić
-No mam nadzieję
-Oj Shawty Ty moja pesymistko
-Shh-zaśmiałam się
-Tęsknie za Tobą
-Ja za Tobą też
-Co teraz będziesz robić.?
-Wykąpię się i idę spać, a Ty.?
-Ja będę męczył chłopaków żeby mi zdradzili resztę planów, no i pod wieczór idziemy pograć w kosza, pojeździć na desce
-Męcz ich, w końcu ulegną i powiedzą Ci-odpowiedziałam, a Justin zaczął się śmiać
-Dobra Justin ja idę spać, bo jutro rano przyjeżdża Twoja mama i powiedziała, że od razu jedziemy do Toronto
-A czym będziecie jechać.?
-Pożyczamy samochód Twoich dziadków
-A kto będzie prowadził.?
-W stronę Toronto ja, a później Pattie
-Shawty..
-Wiem, parę miesięcy temu miałam wypadek, ale już jest ok, jak tylko źle się poczuję czy coś to powiem o tym Pattie i się zmienimy
-Będę trzymał Cię za słowo, napiszę mamie SMS-a w tej sprawie. Nie chcę żebyś trafiła znów do szpitala w stanie krytycznym, z masą połamanych żeber
-Tak tylko, że wtedy sama sobie byłam winna.
-Nie Ty tylko ten dupek
-Mylisz się. To ja wybiegłam zła z domu, wsiadłam  za kierownicę i zbagatelizowałam to, że zaczyna mi się robić słabo
-Mogłem z Tobą wtedy zostać
-Znowu zaczynasz
-Martwię się o Ciebie to źle.?
-Dobrze, ale zaufaj mi! Obiecuję, że jak nawet głowa mnie zaboli to powiem o tym Twojej mamie. Ufasz mi.?
-Ufam.
-Jak chcesz to jutro jak dojadę do Toronto to napiszę Ci hm.?
-No byłbym wtedy spokojnieszy
-Nie denerwuj się na zapas
-Postaram się. A teraz idź się myć i spać. Masz wypoczęta wsiąść za kółko jeśli już masz prowadzić.
-No już idę, idę-zaśmiałam się-Kochasz mnie.?
-I to bardzo, jak bym był teraz koło Ciebie to na dowód uściskałbym Cię i wycałował
-To zrobisz to jak przyjadę do Ciebie
-A to z pewnością zrobię-zaśmiał się chłopak
-To paa, pozdrów chłopaków, i nie podrywaj tam żadnych lasek!
-A co zazdrosna jesteś o mnie.?-wyszczerzył się
-Tak troszeczkę
-Taa troszeczkę, a Ty nie zarywaj do innych chłopaków
-Zastanowię się-zaśmiałam się, a Justin udał zszokowanie
-Foch-zagroził mi palcem, śmiejąc się
-Na mnie się nie focha, a pozatym na prawdę nie musisz, nie mam zamiaru zarywać do nikogo
-Cieszy mnie to. To dobranoc Shawty. I pamiętaj o SMS-ie i wieczornym skype'ie
-Będę pamiętać, pa-powiedziałam po czym przesłałam mu całusa, a on pokazał do kamerki serduszko
                                                                                 *
                                                           ___________________________
Przepraszam, że prawie przez miesiąc nie było tu żadnego R :CC ciągle jak nie problemy z pakietem na neta, to teraz kabel ;C 
wgl muszę nadrobić R, ale co najlepsze nie mam zupełnie czasu :O
Kocham was, i na prawdę przepraszam, a nn..hm.. o ile nic mi nie wypadnie to za tydzień >.< 
<3

5 września 2012

INFORMACJA - . -

Przepraszam że zamiast nowego rozdziału musicie czytać tą smutną wiadomość. NN nie wiem kiedy dodam ponieważ dzisiaj rano mój jakże kochany pies pogryzł ładowarkę od laptopa -.- a niestety bateria w lapku jest słaba i wyłącza się niemalże od razu -.-" jestem na maxa wściekła bo chciałam dodać rozdział bo jestem dziś cały dzień w domu i napisać parę następnych..ale jak wróciłam zastałam masę pogryzionych kabli grr -.- mam nadzieję że tata szybko kupi nowy -.- także jak coś to pytajcie na TT lub gg kiedy nn ;* do napisania i jeszcze raz przepraszam.